niedziela, 10 listopada 2013

Festiwal dzień 5 i 6

Jak powiedziałam tak zrobiłam i dnia 4 przesiedziałam w domu. Za to w piątek obajrzałam dwa filmy.
"Kieszonkowcy" Johnniego To. Film genialny. Nawiązujących do starych filmów. Jest pięciu przyjaciół, femme fatale i kłopoty. Pomysłowe z piękną muzyką i ujęciami. Jak na to że film powstawał prze 3 lata między innymi produkcjami. Wow.

"36" Nawapol Thamrongrattanarit. 36 ujęć, 688 minut a ja od 4 ujęcia marzyłam by film się skończył. Teoretycznie o miłości i życiu. Praktycznie statyczne ujęcia na których mało co widać. A niektóre dialogi/ monologi bez sensu i ładu.Przynajmniej wiem, że tego reżysera należy unikać. Kino tajskie nie zachwyca.

Dzień 6.
"Żywot Matsuko" Tetsuya Nakashima. Pan podobno wcześniej się zajmował reklamami i teledyskami. To widać.Sam film to nie tylko pstrokacizna ujęć. To opowieść o rodzinie, miłości i smutku. W skrócie młody chłopak dowiaduje się, że miał ciotkę która zmarła i teraz ma posprzątać po niej mieszkanie. Ze śmieci i urywków opowieści od przypadkowo spotkanych osób "odtwarza" jej życie. Całość utrzymana w konwencji musicalu. Zabawne, smutne. Do przemyśleń. A muzyka urocza.

W jednej scenie tak mi się przypomniał teledysk Miyaviego do Shindemo Boogie woogie. Ciekawe czy nie on go robił.

"Wielki Mistrz" Wong Kar Wai. Film.. dziwny. Na pewno lepiej się ogląda jak ma się większe pojęcie o tle historycznym Chin. Całość oparta na życiu mistrza kung fu Ip Man. W roli głównej wspaniały Tony Leung. A partneruje mu Ziyi Zang. Zdjęcia mnie zachwyciły. Ujęcia walki w deszczu cudowne. Film jest z cyklu obejrzeć co najmniej dwa razy żeby zrozumieć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz