poniedziałek, 29 września 2014

Wrzesień

Podsumowując to chyba najgorszy miesiąc od dawna.
Gnom się adaptuje już drugi raz. Czeka i trzeci. Bo na palcach jednej ręki można policzyć ile była w przedszkolu. Najpierw zęby, potem zapalenie ucha. Teraz zęby z wirusówką i katarem. To się przekłada na ilość naszych zwolnień. Czyli jeśli ostatnio był tata to teraz idzie mama.... A czym to się kończy w październiku to wszyscy wiemy.

Na dokładkę a to mnie coś bierze, a to teraz mżonka zmogła wirusówka także.
A jak nie urok to...  Winni dobrą świnką był. Ino teraz tak cicho jest. Nie fajnie:(

Oczywiście są jakieś pozytywy. Zrywy towarzyskich spotkań między chorobami, awans zawodowy. Dzieć gadający i coraz bardziej samodzielny.

Tylko że ja chcę choć jeden weekend bez choroby. Zmęczona jestem. Wiem mogło być gorzej. Jednakowoż paskudny wrześniu skończ się.

piątek, 11 lipca 2014

Małe radości

Już za chwileczkę, już za momencik.... Gnom stanie się dumnym przedszkolakiem. Nie że jest genialna. Do żłobka oczywiście  się nie dostaliśmy. Pełna rodzina szans nie ma. Ale marudzić na ten temat nie będę. Młoda idzie do grupy przedszkolnej w prywatnym przybytku. Oby dobrze jej się działo.
 Dlatego dzielnie zabraliśmy się do przysposobienia do samodzielności.

Quest pierwszy poboczny: odzwyczaić od spania z rodzicami. Główny: wyekspediować do swojego pokoju razem z jej łóżeczkiem. Pierwsze dni brzmią optymistycznie. Gnominia dzielnie przyjęła do wiadomości które łóżeczko jest jej i tam się kładzie. Nie żeby nie próbowała się wprosić do rodziców. Jak na razie uśpić się udaje w swoim, ale w środku nocy jeszcze się wprasza. Więc mamy remis. Ale i tak nie ma wrzasków ani protestów więc nie jest źle. Małymi krokami do przodu.

Jak wiadomo Gnom w trakcie dnia spać nie pójdzie. Bywało że przysnęła, bywało że padała na pysk i zasypiała wraz z zamknięciem drzwi za babcią. Ale żeby tak w trakcie dnia.... Od kilku dni sama mówi że idzie pać i dumnie maszeruje do sypialni na bajkę. Na razie zasypia w naszym łóżku, ale drugi dzień z rzędu o 13 mam spokój. Jak na wstawanie o 6.30 to ok. No i idealnie wpasowuje się w przyszły grafik przedszkolny. A z łóżka nie mam siły wyganiać jak nad głową wiercą wiertarką udarową...

Coraz więcej chodzimy na piechotę. Dzielnie przemierzamy okolice dalsze i bliższe łącznie z podróżowaniem ukochaną komunikacją miejską. Jak wiadomo próby wymuszania noszenia na rękach są. Zimne serce matki też.

Słownictwo Gnomie pęcznieje z dnia na dzień. Cóż nadszedł ten moment w którym trzeba uważać co się mówi. A im trudniejsze słowo tym lepsze:) Z pojęciami matematycznymi też nie jest źle. Duży i mały jest bez pudła rozpoznawalny. Mamy też określenia mini i średni.

Tak więc powoli doroślejemy. A pomyśleć że rok temu to to chodzić nie umiało nie wspominając o mówieniu.

niedziela, 16 lutego 2014

Nocnik

Od jakiegoś czasu Gnominia nie lubi przewijaka. Nie żeby był plugawy, ale przecież jest tyle fajniejszych rzeczy niż zmienianie pieluchy. Na przykład gazety, zabawa w a-kuku... A jak już się zmieni to zakładanie nowej jest zbędne. Tylko E... i e... i małe rączki wyciągające ceratę spod tyłka.

Postanowiliśmy udać się do przybytku sklepowego z młodą. W dziale nocników nastąpił okrzyk radości z wózka. Potem było już tylko wybieranie. Jako że wszystkie w tej samej cenie i bez melodyjki pytaliśmy się po dwa. Odmówiliśmy sobie kubusia bo robienie na niego jakoś nam nie pasowało. W końcu padł wybór- biały z potworami z potwory i spółka. Nocnik przez cały pobyt w sklepie i powrót do domu był trzymany w łapkach. No może z przerwą na bip przy kasie.
W domu został obmacany i nawet na nim się usiadło. Potem wstawiło nogi, potem usiadło tył na przód. Na razie tłumaczymy do czego to. służy W odpowiedzi usłyszałam potakujące yhm i psi psi. Nocnik jest wspaniały. Codziennie wypróbowany. Jedynie jak się zdejmie pieluchę to jest w pupę zi.... (mno) Jeszcze daleka droga do samodzielności ale trzeba próbować jak jest chętny.
A zachwyt w oczach z powodu nocnika...bezcenne.


czwartek, 30 stycznia 2014

Gdyby...

Gnom coraz bardziej gadatlliwy i kompatybilny. To nie znaczy że łatwiejszy w obsłudze. Ma własne zdanie. Ćwiczymy przechodzenie z karmienia słoiczkami/mamą na "normalne" jedzenie. Na szczęście młoda je wszystko więc nie jest specjalnie trudno wymyślać menu.

A gdyby ktoś mi powiedział 2 lata temu że będę stała i w kuchni gotowała to bym się turlała ze śmiechu po podłodze. Rok temu w czoło bym się popukała. A teraz obiadki mężowi i Gnomowi robię. To nie tak że nie umiem gotować. Ja tego po prostu nie lubiłam i nie czułam takie potrzeby. A teraz i tak młoda trzeba nakarmić. To i przy okazji dla nas zrobię. A jak wiadomo żarciu trzeba fotę zrobić. I na bloga sru.
Tak więc na Gwiadkę i imieniny zażyczyłam sobie kuchenne przybory. Oj dziwne skille się teraz rozwija.

Może jeszcze kiedyś zostanę sławną i bogatą (a co) blogerką żarciową... ;p

środa, 1 stycznia 2014

Nowe zabawy

Gnom na Wigilię dostał furę prezentów. były klocki, misie, pieski.
Do pieska się tańczy, samochód rozkłada i wozi panów w wózku. Do tego przekładańca
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/80014041/
podeszła ze stoickim spokojem. Najpierw powalić. Potem nauczyła się jak przekładać klocki. Ale co zrobić jak klocki są na środku? Przewrócić zabawkę do góry nogami i poczekać aż wszystkie spadną na początek. Ot twórcze dziecko.
Wózek jest już stałym punktem programu. Wożone jest wszystko co akurat zyska aprobatę. Kot, ptaki czy przebrany prosiak. Bo fajnie jest tez pokazywać jakie swoje stare ubrania należy założyć na maskotki.

Najpiękniejszą jednak zabawą jest obecnie wąchanie - czy to w katalogu avonu czy puszek z herbatą mamy. Zaczęło się od tego że robiłam sobie herbatę a młoda chciała zobaczyć co to. Pokazałam i dałam powąchać. Teraz należy co najmniej trzy [uszki zdjąć pokazać i dać do powąchania. Ot proste zabawki cieszą najbardziej:)

A w Sylwestra Gnom przespał wszelakie wybuchy. Ja zresztą też. Najlepsza impreza w mieście:)