wtorek, 12 listopada 2013

Festiwal- bonus


Dzień po oficjalnym zamknięciu był jeszcze pokaz dwóch filmów. Wybrałam się więc na Kamikaze Girl w reżyserii Tetsuya Nakashima. W rolach głównych Kyoko Fukada i Anna Tsuchiya- czyli dwie piosenkarki j-popowe. Szczerze ubawiłam się i dawno tak nie ryczałam ze śmiechu. Spotkanie Lolity z dziewczyną z gangu motocyklowego. A w tle muzyka i głupie żarty. Żeby nie było film miał podteksty i "drugie dno" z przesłaniem. Ale przede wszystkim był lekki i łatwy.
I tak skończył się festiwal. Karnet odkładam do pamiątek i czekam na następny. By można było powdychać zapach kina i ekscytować się filmami. Bo zdecydowanie małe kino jakim jest Muranów ma więcej uroku niż multipleks z 30 minutowym blokiem reklamowy.

ps. reklama tego festiwalu





poniedziałek, 11 listopada 2013

Ostani dzień

Wczoraj Festiwal miał swoje oficjalne zakończenie. Jak było? Jak zwykle fantastycznie. Szkoda, że na następny trzeba czekać calutki rok.
Jedyne ale mam do filmu który został wybrany przez pepole jury. "36 " za innowacyjność. No ja się nie znam na artystycznych filmach ale takie ujęcia były dla mnie nudne.

Filmem zamknięcia był "Hanyout. szaleństwo Almayera" w reżyserii U-Wei Bin Haji-Saari na podstawie powieści Conrada. Do tego z polskim akcentem: za zdjęcia i muzykę odpowiadali Polacy.  Podejrzewałam, że jak na podstawie powieści tego autora to będzie nudno. Nie było. I jeszcze rola Peter O’Brien. Do tego była to Europejska premiera- nawet przed Malezją.

Wcześniej obejrzałam jeszcze koreański "Jiseul". Film zrobiony w konwencji czarno białej opowiada o losach mieszkańców wyspy Jeju. O tym jak Koreańczycy  i Amerykanie uznali że wszyscy mieszkańcy są czerwonymi buntownikami i  należy ich zabić. Film o całkiem niedawnej historii Korei Południowej. Wstrząsający i mocny. Tym bardziej przerażający, że prawdziwy.

niedziela, 10 listopada 2013

Festiwal dzień 5 i 6

Jak powiedziałam tak zrobiłam i dnia 4 przesiedziałam w domu. Za to w piątek obajrzałam dwa filmy.
"Kieszonkowcy" Johnniego To. Film genialny. Nawiązujących do starych filmów. Jest pięciu przyjaciół, femme fatale i kłopoty. Pomysłowe z piękną muzyką i ujęciami. Jak na to że film powstawał prze 3 lata między innymi produkcjami. Wow.

"36" Nawapol Thamrongrattanarit. 36 ujęć, 688 minut a ja od 4 ujęcia marzyłam by film się skończył. Teoretycznie o miłości i życiu. Praktycznie statyczne ujęcia na których mało co widać. A niektóre dialogi/ monologi bez sensu i ładu.Przynajmniej wiem, że tego reżysera należy unikać. Kino tajskie nie zachwyca.

Dzień 6.
"Żywot Matsuko" Tetsuya Nakashima. Pan podobno wcześniej się zajmował reklamami i teledyskami. To widać.Sam film to nie tylko pstrokacizna ujęć. To opowieść o rodzinie, miłości i smutku. W skrócie młody chłopak dowiaduje się, że miał ciotkę która zmarła i teraz ma posprzątać po niej mieszkanie. Ze śmieci i urywków opowieści od przypadkowo spotkanych osób "odtwarza" jej życie. Całość utrzymana w konwencji musicalu. Zabawne, smutne. Do przemyśleń. A muzyka urocza.

W jednej scenie tak mi się przypomniał teledysk Miyaviego do Shindemo Boogie woogie. Ciekawe czy nie on go robił.

"Wielki Mistrz" Wong Kar Wai. Film.. dziwny. Na pewno lepiej się ogląda jak ma się większe pojęcie o tle historycznym Chin. Całość oparta na życiu mistrza kung fu Ip Man. W roli głównej wspaniały Tony Leung. A partneruje mu Ziyi Zang. Zdjęcia mnie zachwyciły. Ujęcia walki w deszczu cudowne. Film jest z cyklu obejrzeć co najmniej dwa razy żeby zrozumieć.



czwartek, 7 listopada 2013

Festwial 5 smaków dzień 3

A dnia 4 nie będzie. Dziś kaszel i katar mnie tak dopadł, że ze względu też na pogodę omijam seans. Cóż zamiast "Biednych ludzi" jestem biedna ja. No i Gnomo robiące nocne imprezy.

Wczoraj "Fulltime killer" czyli Johnie To z Andu Lau znowu atakuje. Film w konwencji sensacyjnego filmu z nawiązaniami i mrugnięciami okiem do filmów różnych. Wyścig, a raczej konfrontacja dwóch zabójców - Tok (Lau) który chce dostać i pokonać O ( Takashi Sorimachi). A w środku ładna kobieta.  Zdecydowanie się nie nudziła. Zakończenie nie jest banale i oczywiste.
Ciekawe czy będzie gdzieś można zakupić filmy tego reżysera.

środa, 6 listopada 2013

Festiwal dzień 2



Wczorajszy dzień za mną. Jeśli dziś środa to też będzie film z Andy Lau:) Przez to że program miałam tylko z danymi: tytuł, reżyser, streszczenie obecność tego pana na ekranie mnie zaskoczyła. Tak jak Burton ma Depp'a tak Johnie To ma Andego. Ja tam nie marudzę;)

Running on Karma.
Film z 2003 roku.Jak go opisać? Hm... trochę kina klasy B lub W. Sztuki walki jak to filmach made in Hong Kong. I ciut filozofii.Do tego flaki, nisko latające żarty i Lau jako mięśniak biegający nago. Jako pierwszy film kina azjatyckiego nie polecam. No chyba że ktoś lubi Machine girl czy Zombie stripers. Wtedy miejscowa paranoja go nie ruszy.

I zapowiedź

wtorek, 5 listopada 2013

Festiwal 5 smakow cz1

I wreszcie nadszedł. Czekałam, czekałam... Wczoraj nastąpiło otwarcie 7-mego Festiwalu Pięć Smaków. To już 4 raz jak idę, trzeci z karnetem. Bo nie muszę myśleć czy będzie bilet i ile mi wyjdzie. Tak mam i chodzę na co mi się podoba no i mam czas.

Wczorajszy film  mnie zaskoczył. Na plus. Myślałam sobie: film otwarcia, Hong Kong. Źle być nie może. A tu miła niespodzianka. W roli głównej znajoma twarz - Andy Lau. Tym razem nie zabijaka, a "przyszywany syn". Rewelacyjna rola pani Deannie Yip. Zagrać osobę porażoną z częściowym niedowładem to sztuka. Generalnie film ciepły, zabawny. O przywiązaniu, bliskości drugiej osoby. I nieuchronnej starości, a co za tym idzie śmierci. Jednak z mało optymistycznym zakończeniem. Do przemyśleń i popłakania.

Swoją drogą okazało się, że moja znajomość filmów tego "kraju" jest całkiem spora. Przy spocie reklamowym rozpoznałam wszystkie twarze i większość filmów. :)

Dziś dzień drugi. Relacja jutro.