Gnom coraz bardziej gadatlliwy i kompatybilny. To nie znaczy że łatwiejszy w obsłudze. Ma własne zdanie. Ćwiczymy przechodzenie z karmienia słoiczkami/mamą na "normalne" jedzenie. Na szczęście młoda je wszystko więc nie jest specjalnie trudno wymyślać menu.
A gdyby ktoś mi powiedział 2 lata temu że będę stała i w kuchni gotowała to bym się turlała ze śmiechu po podłodze. Rok temu w czoło bym się popukała. A teraz obiadki mężowi i Gnomowi robię. To nie tak że nie umiem gotować. Ja tego po prostu nie lubiłam i nie czułam takie potrzeby. A teraz i tak młoda trzeba nakarmić. To i przy okazji dla nas zrobię. A jak wiadomo żarciu trzeba fotę zrobić. I na bloga sru.
Tak więc na Gwiadkę i imieniny zażyczyłam sobie kuchenne przybory. Oj dziwne skille się teraz rozwija.
Może jeszcze kiedyś zostanę sławną i bogatą (a co) blogerką żarciową... ;p
Pasje mają to do siebie, że atakują znienacka. Dobrze, gdy robią to w odpowiednich momentach :D
OdpowiedzUsuń