sobota, 16 stycznia 2016

Początki

Dawno dawno temu w innej galaktyce....

No może nie tak dawno temu. Dinozaurów już wtedy nie było. Ale co najmniej pokolenie temu dowiedziałam się co to haft krzyżykowy. Nie pamiętam czemu, ale mama zaczęła haftować. Pewnie dlatego że lubiła szyć i robić na drutach. Kupiła pierwszą kanwę,a mnie to zaciekawiło. Tak więc obie zaczęłyśmy się wybierać na bazarek gdzie pani miała mulinę i kanwy z nadrukowanym wzorem.
Początkowo wyszywałam pół krzyżykami. potem całymi ale kolory nie koniecznie były dopasowane. Wiadomo im jaskrawiej tym weselej. Ech.... Za to format prac rósł i rósł.
Kiedyś kupiłam wzór na allegro. Tańczące kawaii postaci. Jak wzór dotarł okazało się że jest problem. Wzór jest na kartce a ja mam mulinę, igłę i pustą kanwę. Na szczęście sobie poradziłam. Choć jak dziś patrzę to kanwa była gęsta i że oczu nie straciłam....
Potem znalazłam gazetę i popełniłam obraz z chatkami. No i okazało się że wzorów jest masa i tyle pomysłów....
I tak jest do dziś. Od czasu do czasu wracam do kanw drukowanych. Tylko że często są przesunięte w stosunku do obrazka nadrukowanego. Dlatego wolę jednak swoje piksele z kartki:)

 A to moje pudło z pracami. Może nie wszystkimi ale większością. Nie licząc tych co poszły na prezenty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz