niedziela, 14 lutego 2016

luty

Mimo przeciwieństw losu i ogólnego zmęczenia nadal dzielnie haftuję.

Paw powoli brnie do przodu. A jeszcze zanim zaczęłam Alicję postanowiłam pobawić się w SAL-e. Czyli haftowanie małych wzorów na czas. Planowo: plansza kaw, herbat i drinków. Na każdą "szklankę" mam dwa tygodnie co da pewnie cały rok zabawy. To w sam raz bo bywają dni gdzie haft tęsknie leży i czeka.

W między czasie dostałam moją zamówioną  mulinę na Alicję i misję kwa kwa. Tyle radości. Dokupiłam też dwa tamborki bo nie chce mi się przepinać całości.

A to postępy:
 ps. W sumie pawiowi brakuje już tylko piór, a krzaki są zrobione.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz